Andrzej Chohura, Arkadiusz Fatyga
Gościmy z Javim i Martą, na Calle Justino Matute 19 w dzielnicy Triana Este, niedaleko centrum Sewilli.
Nasze mieszkanie jest duże, wielkością przypomina mieszkania w dosyć szerokich blokach w Polsce. Mamy swój własny pokój wraz z oddzielną łazienką i kuchnię połączoną z jadalnią. Oprócz tego znajdują się 2 pokoje oraz łazienka dla rodziny goszczącej. Mieszka nam się tutaj bardzo wygodnie. Pewnym utrudnieniem dla nas jest komunikacja z właścicielami, aczkolwiek z pomocą tłumacza za każdym razem dajemy radę się z nimi dogadać. W okolicy jest dosyć spokojnie, w pobliżu nas znajdują się dużo supermarketów, barów, restauracji itp. Sąsiedzi są bardzo mili, każdy, którego mijamy, mówi „¡Hola!” i „¡Adiós!”.
Co do śniadania – nie mamy za dużego wyboru. Codziennie jemy maślane bułeczki oraz popijamy kawą lub kakao. Po powrocie z pracy około godziny 14:30 jemy obiad, który zwykle nam smakuje, a około godziny 22 – kolację, która jest zawsze syta i konkretna.
Pomimo trudności z komunikacją gospodarze starają się być dla nas mili i pomocni. Mamy dużo swobody jeśli chodzi o czas wolny. Możemy wracać o której chcemy. Cieszymy się, że możemy mieszkać właśnie z nimi
Mateusz Jadwiszczok. Krzysztof Miller
Mieszkamy przy ulicy Doctor Felix Rodriguez De la Fuente. Lokalizacja jest korzystna, ponieważ dojście do ważnych punktów zajmuje nie więcej niż od 15 do 20 minut. Ponadto okolica jest bogata w supermarkety przez co możemy w razie potrzeby udać się do sklepu. Nasz pokój nie jest zbyt duży jednak mieszkanie posiada aż 8 pomieszczeń. W pokoju znajduje się piętrowe łóżko, biurko z podwójnym regałem oraz szafa na ubrania. Dostępne są 2 łazienki, drugi pokój należy do rówieśników, którzy przyjechali tutaj na praktykę z Włoch. Kolejne 2 pokoje należą do tutejszej rodziny. Jeden z nich zamieszkują synowie pani Marii, drugi zaś ona sama. W mieszkaniu znajduję się średniej wielkości kuchnia oraz większy salon. Tutejsze jedzenie różni się nieco od naszego. Dania są bardziej słone i niemal każde – z serem. Na śniadanie mamy 2-3 tosty z kremem czekoladowym lub marmoladą, do tego dostępne mamy zimne mleko lub kakao. Drugi posiłek jemy o godzinie 15:00 po powrocie z pracy. Są to różne dania między innymi leczo, ryż z sosem pomidorowym i kiełbaski itp. Kolację jemy o godzinie 21:00. Zazwyczaj są to dania typowo hiszpańskie czyli tortilla, lazania, czasem pizza lub bardziej amerykańskie danie jak frytki i hamburger. Przy posiłkach występuje nieco śmieszna sytuacja, ponieważ mama pani Marii bez przerwy obserwuje każdy nasz ruch podczas posiłku. Komunikacja na początku była nieco utrudniona, ponieważ pani Maria nie posługuje się językiem angielskim. Z początku synowie pani Marii pomagali nam się dogadać, lecz nie zawsze mogliśmy ich zastać w domu. Jednak po mniej więcej tygodniu nie było już żadnych problemów z płynnym porozumieniem się. Mamy dużo wolnego czasu, który staramy się dobrze zagospodarować – wychodzimy się przejść po okolicy, pograć w piłkę lub po prostu spotkać się z rówieśnikami z klasy.
Michał Mazurowski, Bartłomiej Mroczek
Mieszkamy w Sewilli, przy Calle Virgen del Aguila. Do centrum mamy dosłownie 15 minut pieszo. Mieszkanie znajduje się na pierwszym piętrze i jest całkiem spore z tego powodu jest tutaj również trzech Austriaków. Do dyspozycji mamy mały pokoik, w którym jest wielka szafa zabudowana w ścianie, komoda oraz dwa pojedyncze łóżka. Widok z okna nie jest zbyt piękny, ponieważ widzimy ścianę innego budynku. Na śniadanie zawsze jest to samo – bochenek chleba tostowego, krem czekoladowy, masło, croissanty (są to takie małe rogaliki) oraz kawę lub wodę. Po ciężkim dniu pracy zawsze czeka na nas obiad, są to głównie dania regionalne takie jak Paella, Tortilla Española czy też Fabada Asturiana. Kolacja przeważnie jest o godzinach 20:00-21:00, podczas której głównie jemy dania gotowe takie jak pizza czy hamburger. Do każdego posiłku dostajemy deser w postaci jogurtów lub galaretek. Pani, która się nami opiekuje, nie mówi prawie nic po angielsku, więc w domu jest pewna bariera językowa, lecz dla nas to nie problem i potrafimy okazać nasze potrzeby czy też problemy
Izabela Jaskulla, Wiktoria Rudecka
Mieszkamy razem u pani Marii Luisy Marin Gallego, na Calle Salado 10 w słonecznej Sewilli.
Nasze mieszkanie jest bardzo duże, w porównaniu do tych w Polsce. Mamy swój własny pokój, oddzielną łazienkę, wspólną kuchnię i duży salon, który pełni również rolę jadalni. Oprócz tego znajduje się tu jeszcze część, w której mieszka nasza pani gospodarz. Wiadomo, że we własnym domu czujemy się najlepiej, ale mieszka nam się tutaj całkiem dobrze. Pewne utrudnienie stanowi komunikacja z właścicielką, jednak z pomocą tłumacza udaje nam się dogadać. Okolica jest spokojna i jak to w Hiszpanii, wszędzie wokół znajdziemy bary i restauracje. Niedaleko naszego miejsca zamieszkania znajduje się też kilka sklepów. Jako że nasza ulica znajduje się niedaleko głównej, mamy blisko do metra i przystanków autobusowych, które ułatwiają nam dojazd do pracy.
Jeśli chodzi o jedzenie – pani Maria bardzo dobrze gotuje i stara się pokazać nam prawdziwą hiszpańską kuchnię. Zawsze stara się przygotować coś co będzie nam smakowało. Zawsze rano czeka na nas śniadanie, które składa się zazwyczaj z croissanta, kakaa lub kawy. Po powrocie z pracy czeka na nas lunch, który pani domu podgrzewa w czasie swojej przerwy w pracy. Kolację jemy około godziny 21-22 wieczorem.
Pani Maria jest bardzo miłą i zabawną osobą, która stara się umilić nam czas spędzony w Hiszpanii. Dzięki niej czujemy się tu bardzo dobrze, jednak czasem też tęsknimy za domem.
Sławomir Perlak, Dawid Pilarski
Mieszkamy przy ulicy Lorenzo Leal na czwartym piętrze wraz z 3-osobową rodziną. W pobliżu znajduje się wiele sklepów, małych restauracji oraz boisko i przystanek autobusowy, przez co wszędzie mamy blisko. Atmosfera w domu jest świetna. Dogadujemy się z gospodarzami mimo barier językowych. Porozumiewanie się ułatwia nam również ich syn mówiący po angielsku. Jedzenie jest smaczne. Mamy trzy posiłki dziennie. Wspólnie jemy obiady i kolacje przy stole z całą rodziną, często rozmawiając o różnicach między kuchnią polską a hiszpańską. W weekendy podczas wycieczek zawsze mamy przygotowany prowiant na drogę. Godziny posiłków ustalamy na bieżąco w zależności od godziny powrotu do domu. Niczego nam nie brakuje. Mieszkamy w małym, zadbanym pokoiku z dwoma łóżkami, szafami, biurkiem i klimatyzacją. Mamy swobodny dostęp do kuchni oraz łazienki. Pranie robione jest raz w tygodniu. Każdy z nas również otrzymał klucze do mieszkania. W razie problemów zawsze udzielona zostaje nam pomoc i mamy kontakt telefoniczny z gospodarzem. Pobyt w nowym miejscu zamieszkania przebiega pomyślnie. Bardzo się nam tu podoba
Dawid Słomnicki, Bartłomiej Stawiarz
Mieszkamy około 15 minut od Plaza de Cuba, w mieszkaniu należącym do miłej starszej pani o imieniu Isabel. W jego okolicy znajduje się mnóstwo sklepów, nie ma także problemu z transportem miejskim. Oprócz niej żyje tutaj także jej syn, który większość czasu przebywa poza domem, a niedawno na dłuższą wizytę przyjechała jej córka ze swoim psem. Nasz pokój, umeblowany w stylu barokowym, jest raczej mały, ale za to posiadamy własną łazienkę z wanną. Każdego poranka mamy do dyspozycji całą kuchnię, gdzie możemy przygotować sobie śniadanie. Obiad podawany jest około godziny 16:00, lecz niestety ze względu na to, że jeden z nas wraca z pracy do domu dopiero w okolicach 19:00, spożywamy go osobno, razem zasiadamy do stołu dopiero o 21:00 na kolację. Posiłki są dość zróżnicowane – od potraw typowo hiszpańskich (jak tortilla de patatas) poprzez kuchnie z innych zakątków świata (np. hamburgery, spaghetti). Komunikacja z naszą gospodynią przebiega nam całkiem sprawnie, mimo że nie zna ona języka angielskiego i musimy porozumiewać się w języku hiszpańskim, od czasu do czasu wspomagając się translatorem. Od samego początku jest ona dla nas wyjątkowo miła i stara się, by pobyt tutaj był dla nas jak najprzyjemniejszy
Wojciech Szczepański, Paweł Uchański
Mieszkamy przy ulicy Fray Tomas de Berlanga, w dzielnicy Triana. Nasze mieszkanie znajduje się w wieżowcu na 10 piętrze, z którego widok zasłaniają nam inne wysokie budynki, jednak widzimy kawałek swojej dzielnicy i widok można uznać za całkiem ładny. Mieszkamy w dwóch osobnych pokojach, więc każdy ma trochę miejsca dla siebie. Pomieszczenia są bardzo czyste i schludne. Łazienkę również można zaliczyć do tych z wyższego standardu. W wieżowcu znajduje się winda, a klatka schodowa jest czysta i zadbana. Do dzisiaj tak naprawdę nie wiemy, kto jest naszym hostem. Opiekują się nami dwie osoby na zmianę – starsza pani oraz jej córka. Obie nie znają języka angielskiego, więc porozumiewamy się za pomocą krótkich zdań oraz za pomoą tłumacza. Trzeba przyznać, że starsza pani jest bardzo rozmowna, tylko szkoda że nic nie rozumiemy z jej monologów. Na każdy posiłek umawiamy się wcześniej – tę część języka hiszpańskiego opanowaliśmy prawie do perfekcji. Śniadania co dzień wyglądają u nas tak samo – płatki z mlekiem i do tego tosty z dżemem truskawkowym. Mamy swobodny dostęp do lodówki, gdzie cały czas chłodzą się soki. Obiady i kolacje mamy w miarę normalne, jak na nasze polskie standardy, od czasu do czasu urozmaicone przez kuchnię hiszpańską. Warto również wspomnieć, że panie nie robią żadnych problemów, a wręcz przeciwnie są bardzo miłe i widać, że starają się, żeby było nam dobrze
Rafał Walkowiak
W Sewilli zostałem zakwaterowany na ulicy Virgen del Valle w mieszkaniu znajdującym się na pierwszym piętrze. Gospodynią jest miła starsza pani o imieniu Inma. Wraz z nią mieszka jej syn – Javier oraz pies wabiący się Luna, co w języku hiszpańskim oznacza księżyc. Do swojej dyspozycji mam niewielki pokój, w którego wyposażenie stanowi stół, krzesła, szafa oraz łóżko. Jest więc wszystko czego potrzebuję. Czysto i schludnie. Jest też dostępny internet. Większość swojego wolnego czasu spędzam jednak poza domem ze znajomymi. Ulica, przy której mieszkam, jest mało ruchliwa, jednak w pobliżu jest dużo sklepów oraz miejsc, w których można zamówić coś smacznego. Dojście do centrum Sewilli nie zajmuje mi więcej niż 15 minut. Godziny posiłków ustalam ze swoją gospodynią tak, aby pasowały do godzin moich praktyk oraz innych zajęć. Na śniadanie mam do wyboru tosty z dżemem albo płatki z mlekiem oraz coś ciepłego do picia. Na obiady i kolacje często dostaję dania kuchni hiszpańskiej, czasami dania popularne również w Polsce. Dodatkiem do każdego obiadu jest bagietka. Gospodyni raz w tygodniu pierze oraz prasuje moje ubrania. Miło mieszkać u takiej gospodyni, która stara się żebym czuł się tak jak u siebie w domu. Jedynym problemem jest bariera językowa. Pani Inma nie zna angielskiego, jednak znajomość prostych zwrotów po hiszpańsku oraz „pomoc” translatora są wystarczające, żeby bariera językowa nie stanowiła problemu.