Aleksandra Leszek

Odkąd pamiętam interesuję się informatyką, grami, grafiką komputerową i rysunkiem tradycyjnym. W wolnych chwilach czytam książki, slucham muzyki i piszę opowiadania (głównie fantasy). W przyszłości chciałabym tworzyć ilustracje lub okładki do książek. Ewentualnie „concept art” do gier lub filmów.

Pracowałam w: Aurora Foto

Opinia

Projekt był dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Dzięki niemu otworzyłam się na ludzi, stałam się pewniejsza siebie i swoich możliwości. Hiszpania to piękny kraj z niesamowitą historią i kulturą – tamtejsi ludzie są życzliwi, pomocni i otwarci na przyjezdnych – jak na nas, uczniów z Polski. Nauczyłam się wiele na temat grafiki komputerowej, systemów operacyjnych MAC czy pracy w grupie. Młodsi koledzy – nie zastanawiajcie się, bierzcie udział w projekcie, bo to okazja, której nie możecie przepuścić. Uczcie się, starajcie, dajcie z siebie wszystko. Warto. Gdybym mogła, wróciłabym tam do pracy.

Relacja z praktyki

Na czas trwania praktyk w Granadzie zostałam zatrudniona wraz z Arturem Szutą w firmie AuroraFoto, która pierwszy raz bierze udział w projekcie Erasmus+. Znajduje się ona przy ulicy c/ Camino de Ronda, nº 115. Dojście na miejsce praktyk z miejsca zakwaterowania zajmuje ok. 20 minut piechotą lub autobusem linii SM2. Zakład oferuje  usługi związane z fotografią i grafiką komputerową: fotoreportaż, zdjęcia do dokumentów, retusz zdjęć, odnowienie zniszczonych fotografii, albumy, kalendarze, druk na dużym formacie, możliwość umieszczenia obrazu na płótnie, plakaty, reklamy, wizytówki, ilustracje i okładki, pudełka, na których widnieją zdjęcia. Wszyscy pracują, my także, na programie Photoshop, wykorzystując także Adobe Bridge.

Nazwa firmy wzięła się od imienia szefowej – Aurora Morán Mingo. Poza nią pracuje także Maria. Zajmują się prawie tym samym – robią klientom zdjęcia do dokumentów, obrabiają zdjęcia czy drukują. Aurora jest bardzo życzliwą i wesołą starszą osobą. Jeśli czegoś nie rozumieliśmy po hiszpańsku, starała się mówić po angielsku lub po prostu pokazywała, co miała na myśli. Pytała, czy nie jest nam zimno, proponowała herbatę, zawsze pytała, czy czegoś nie potrzebujemy . Maria zaś była dla nas jak starsza siostra. Żartowała z nami, próbowała tłumaczyć nam po angielsku to, co mówiła nam Aurora, ale także miała trudności. Atmosfera była luźna, lecz wszyscy byli skupieni na swojej pracy. Zdarzało się, że żartowaliśmy, staraliśmy jakoś porozmawiać. Często chwaliły nas za dobrze wykonaną pracę, ale słowa krytyki także się znalazły – lecz to tylko motywowało do lepszego wykonywania pracy.

Aurora i Maria mają bardzo dobry kontakt z klientami. Zdarzało się nawet, że po wykonaniu zlecenia od usługodawcy rozmawiały z nim i żartowały. Ludzie są tam dość otwarci, niesamowicie życzliwi i pomocni. Klientów przybywało do AuroryFoto praktycznie cały czas. Nie zdarzyło się, żeby jakiś był niezadowolony. Ja oraz Artur nie mieliśmy bezpośredniego kontaktu z klientem.

W AuroraFoto są cztery komputery, na których zainstalowany jest system Mac oraz jeden Macbook. Ja oraz Artur pracujemy na firmowym sprzęcie – ja na komputerze, a on na Macbooku. Poza komputerami jest wiele sprzętu drukarskiego: specjalistyczny sprzęt fotograficzny (kamery i lustrzanki), tablety graficzne, jeden ploter, skanery, drukarki, gilotyna, urządzenie przeznaczone do zdjęć do dokumentów, laminarka oraz bindownica.

Ja zajmowałam się retuszem oraz odnowieniem zniszczonych fotografii oraz tworzeniem cyfrowego albumu ze zdjęć, na których pracowałam. Pierwszym moim zadaniem było wyretuszowanie 154 fotografii ślubnych. Musiałam nakładać warstwy, dopasowywać światłocień oraz poprawiać niedoskonałości.

Artur miał za zadanie poprawiać bardzo zniszczone stare zdjęcia. Na wstęp dostał dość obdarte i poplamione zdjęcie, przedstawiające dziecko; zajęło mu to dużo czasu, lecz jak na pierwszy raz wykonał pracę na tyle dobrze, że szefowa była zadowolona i nie miała obiekcji.

Czasem nie było czasu oderwać oczu od ekranu, pracę wykonywaliśmy najlepiej jak potrafiliśmy. Woleliśmy spędzić więcej czasu nad jednym zdjęciem, aniżeli miałby ktoś poprawiać naszą pracę. Zdarzało się, że wyrabialiśmy ponad normę w trakcie dnia – zrobiliśmy więcej, niż przewidywała szefowa.

Praca tam była bardzo ciekawa, wiele nauczyliśmy się – kultury, innej mentalności, pracy z Mac’iem, Photoshop’em oraz, w pewnym sensie, pracy w grupie. Dostawaliśmy ciekawe zadania, które staraliśmy się wykonywać sumiennie. Atmosfera była tam wręcz rodzinna. Gdybym mogła, chciałabym tam pracować. Robiłam to co uwielbiam, sprawiało mi to niezłą przyjemność.

Galeria z praktyk: