Witamy!
To już ponad tydzień poza granicami naszego pięknego kraju. Na szczęście Hiszpania też jest piękna, dlatego cieszymy się bardzo że tu jesteśmy.
Cóż, czas szybko leci. Pracujemy sobie zgodnie z planem w naszym wymarzonym zawodzie. Są to firmy zajmujące się grafiką komputerową, serwisem sprzętu komputerowego oraz projektowaniem stron i aplikacji internetowych. Uczęszczamy również na zajęcia języka hiszpańskiego i jeździmy na wycieczki. W sumie mamy mało czasu dla siebie jak na razie. W sobotę byliśmy w Kordobie, a wczoraj w Sewilli. Powstaje właśnie materiał filmowy na ten temat, którym z pewnością się pochwalimy w najbliższym czasie. Zobaczycie jak to było 🙂
Tymczasem, media donoszą że do Polski przyszła zima. Czy to prawda? Ponoć spadł śnieg i jest coraz zimniej. W sumie u nas też leży śnieg, i jest go nawet trochę. Jedyna różnica jest taka, że żeby go dotknąć trzeba wspiąć się na jakieś 3 tys. metrów n.p.m. Ośnieżone szczyty pasma Sierra Nevada widać z naszego apartamentu doskonale.
Poza tym temperatura jest całkiem wysoka, tzn. jakieś 25-27 stopni, przynajmniej w godzinach 10:00 – 18:00. To przez mocno grzejące słońce. Noce za to są zimne. Temperatura spada do ok. 8 stopni. Jak widać wcale tak fajnie nie mamy jak się wszystkim wydaje, nawet włączane są kaloryfery. Te 25 stopni to raczej dla Hiszpanów zimno, bo ubierają się oni analogicznie jak ludzie w Polsce o tej porze roku. Bez problemu zatem można odróżnić na ulicy Hiszpana od Polaka 🙂 Jeden i drugi wyglądają tak 🙂 Raczej odgadniecie z łatwością kto jest kim. Akurat koszulka z logotypem ZSTIO nie służy tu jako podpowiedź.
Pewnie to dziwnie zabrzmi, ale można powiedzieć, że w Grenadzie mamy początek złotej polskiej jesieni 🙂 Parki na przykład wyglądają tak:
Jeśli chodzi o zakwaterowanie. Cóż, mieszkamy razem, w dwóch apartamentach (tylko z jednego jest widok na góry). Sami pierzemy (ściślej ujmując pralki robią to za nas, ale przecież trzeba pranie włożyć i wyciągnąć, a to wymaga spalenia konkretnych kalorii), sprzątamy i częściowo gotujemy. Przygotowujemy sami sobie śniadania, obiady są dostarczane przez firmę cateringową, a kolacje serwowane w pobliskim hotelu. Różnie z tym jedzeniem jest, najczęściej nie wszystko wszystkim smakuje. Na przykład dzisiaj mieliśmy na obiad coś takiego:
To kuskus z warzywami, smażone ośmiorniczki, sałatka i na koniec owoc, dzisiaj w postaci soczystej gruchy. Zostały nam dwie porcje, ktoś chętny? 🙂 Bez problemu wyślemy pocztą, jednak nie gwarantujemy, że obiad będzie jeszcze super świeży.
W hotelu każdy je to co chce. Jedzenie jest wystawione w postaci szwedzkiego stołu. Do wyboru są różnego rodzaju mięsiwa, makarony, zupy, sałatki, desery… czego dusza zapragnie. Najwięcej to chyba jemy jednak frytek. Jak tylko się tam pojawimy, obsługa ma problem z ich donoszeniem. Można powiedzieć, że się prawie o nie bijemy. Nasze wejście do restauracji wygląda nierzadko jak mega promocja w Lidlu czy Tesco, albo jak znane z historii sklepowe akcje rodem z PRL-u 🙂 Kto pierwszy ten lepszy, nie ma litości dla bliźniego.
Tak to u nas wygląda życie. W sumie panuje tu ład i harmonia. Każdy wie, że należy po sobie sprzątać, regularnie kąpać się, nie utrudniać życia innym domownikom. Inne zachowanie skutkuje upomnieniem, a w ostateczności może nawet doprowadzić do izolacji społecznej:-) Porządek musi być, wiadomo. Z pewnością mobilność nauczy nas tolerancji do innych.
Tyle na dzisiaj, ale jest spora szansa, że jeszcze napiszemy. Może jutro lub pojutrze wrzucimy film z weekendowego wypadu. Tymczasem znajdziecie jeszcze trochę zdjęć na szkolnym fejsbuku. Pozdrawiamy wszystkich zatem bardzo ciepło i serdecznie. ¡Hasta pronto!