Ostatnie już wieści z Hiszpanii :-(

Można powiedzieć, że powoli kończy się nasz staż. To już ostatni tydzień w Hiszpanii. Pokrótce zatem napiszemy co się tutaj dzieje.
Po pierwsze, praktyki lecą pełną parą, naprawiamy komputery, tworzymy filmy i grafikę, kodujemy strony www. Nie są to może zajęcia zbyt trudne, o których nie mamy pojęcia, ale z pewnością nabycie pewnych praktycznych umiejętności przyda nam się w przyszłości.
Pracujemy najczęściej na poranną zmianę, dlatego większość z nas popołudnia ma wolne. Tylko 3 osoby kończą około 18:00, jednak nic na to poradzić nie mogą. Praca to praca…, tak ponoć wygląda właśnie dorosłe życie 🙂

Sewilla jest ogromnym miastem, ale przez te trzy tygodnie poznaliśmy wszelkie strategiczne miejsca, odkryliśmy tu różne zakamarki, wiemy co, gdzie, i jak. I choć ścisłe centrum przypomina wielki labirynt z nieskończoną ilością wąskich, krętych uliczek, to raczej każdy potrafi już odnaleźć drogę do swojego domu czy do dowolnego obiektu w mieście. Jedyną przeszkodą może okazać się wysoka temperatura, która po południu przekracza nawet 40 kresek. Lepiej nie wychodzić bez butelki z wodą lub drobnymi na zimne napoje.

Wolny czas spędzamy najczęściej na mieście. Sewilla jest miastem uniwersyteckim, przyjeżdżają tu studenci nie tylko z Europy, ale całego świata. Można spotkać tu ciekawych ludzi o dowolnej porze dnia lub nocy. Generalnie Hiszpanie są bardzo towarzyscy, raczej unikają spędzania czasu w domu. Wolą wychodzić w nocy, kiedy temperatura spadnie powiedzmy do 30 stopni. Ulice, restauracje i puby przypominają ule lub mrowiska, oblepione ludźmi jedzącymi kolacje. Gwar jest przy tym niesamowity. Są też tacy, którzy wolą spędzać czas nad brzegiem Gwadalkiwiru. To z pewnością my do tych osób należymy.

Staramy się spędzać czas też w miarę aktywnie. Kilka razy w tygodniu wychodzimy pograć w piłkę do pobliskiego parku albo pobiegać wzdłuż rzeki. Rozgrywamy spotkania międzynarodowe i to nawet z sukcesami. Trzeba powiedzieć, że infrastruktura do uprawiania sportu jest tu godna podziwu. W miarę możliwości też zwiedzamy. I choć zabytki tworzone przez stulecia nie są może zbyt interesujące dla informatyków, staramy się jednak wejść od czasu do czasu do obiektów uważanych powszechnie przez wszystkich za obowiązkowe. Faktycznie, katedra okazała się strzałem w dziesiątką, a widok z Giraldy zaparł nam dech w piersiach. Jest też tu sporo sztuki nowoczesnej jak odlotowy Metropol Parasol. Do tego coś, co jednoznacznie kojarzy się z Hiszpanią: wejście na arenę walk byków oraz zwiedzanie muzeum flamenco z występem na żywo zarówno muzyków jak i tancerzy.

Dzisiaj byliśmy w Grenadzie. Choć to długa podróż to warto było. Spotkaliśmy się tam z naszymi starszymi kolegami – absolwentami, którzy są tam na stażach znacznie dłużej niż my. Został im jeszcze miesiąc… Pokazali nam oni najważniejsze miejsca w tym urokliwym mieście. Najbardziej podobało nam się wzgórze Albaicin oraz oczywiście Alhambra. Miasto spodoba się też na pewno naszym rówieśnikom, którzy już za miesiąc przyjadą tu na czterotygodniowe staże.

Nie da się ukryć, że czas leci tu naprawdę bardzo szybko. Chyba nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby praktyki miały trwać trochę dłużej. Myśl, że już za chwilę trzeba będzie wracać do znacznie niższych temperatur wyzwala w nas poczucie pewnego rodzaju smutku i przygnębienia…, jednak słońce ma ogromną moc. Nie ma sprawiedliwości na świecie:-)

Wracamy w sobotę. Do zobaczenia zatem w następny poniedziałek. ¡Hasta luego!